Po pierwsze:
"Narodziny Srebrnego Surfera" ten tytuł to bujda. Ledwo powiedział 2 zdania o swoim pochodzeniu. Gdybym ja miał kierować scenariuszem to walnął bym historie Surfera z Zenla jako prolog do wydarzeń z tego filmu. 10 minut latania i robienia dziur mniej a mielibyśmy dobre backstory dla tych, którzy są mniej obeznani z universum Marvela.
Po drugie:
Film przez cały czas straszy Galactusem a na końcu widzimy tylko czarny, burzowy dymek, który Serfer wysyła w niebyt. Trochę głupio, że film cały czas nakręca nas na "o jejku Galactus" tylko po to aby pokazać nam na końcu środkowy palec. A tak poza tym Serfer nie ma takiej mocy, aby rozwalić Galactusa - jedną z najpotężniejszych postaci w galaktyce. Sojuszom wielu galaktycznych cywilizacji nie udało się go nawet drasnąć a tu od tak rozwalił go jego herold? Poza tym to fantastyczna czwórka powinna być tu głównymi bohaterami a nie on. Strasznie słabo.
Obydwa materiały, które przedstawie poniżej są warte o wiele więcej niż sam film i polecam je obejrzeć jeżeli chcemy więcej sensu z tej historii:
https://www.youtube.com/watch?v=XNJrnV3AqRo - Właściwe ocalenie ziemi z serii Srebrnego Surfera z lat 90, które ma sens. Galactus docenił jego chęci więc oszczędził planetę.
https://www.youtube.com/watch?v=hE9gWpVGrG8 oraz https://www.youtube.com/watch?v=VzVxbaoILSc - Właściwe ocalenie ziemi przez fantastyczną czwórkę przed Galactusem w ich serii z lat 90. Oni są głównymi bohaterami i to oni ratują przed nim świat.
Po trzecie:
Kilka mniejszych uwag. Surfer robiący miejsca na macki Galactusa to nieporozumienie bo on sam może to robić a Serfer jest tylko od znajdowania planet i dzwonienia kosmiczną energią na posiłek. Tak samo nie zjada on planet w pare dni, ale w parę godzin. Twórcy nie mogli też pogodzić 2 osobnych historii - tej z pierwszym przybyciem Serfera na ziemie, oraz wtedy kiedy Dr Doom przejął jego moce kiedy był na ziemi bo Galactus go tu uwięził. W wyniku czego mamy 2 osobne wątki wciśnięte w jedną fabułę co wygląda źle.
3/10 jest za żart pochodni o seksie Grima z Alicją - najlepsza scena z filmu, im dalej tym gorzej.