Naprawde dobry film. Dreyer wszystko niesamowiscie inscenizuje. Scenariuszj est adaptacja scenanicznego przedstawienia i Dreyer chciał oddac ducha spektaklu teatralnego. Dialogi sa krecone na bardzo długich ujęciach czasem dochodzacych do 10 minut bez ani jednego ciecia przy dialogach 3,4 osób:) Jak dla mNie naprawde mocne. Poza tym koncowa scena przy pozegnaniu zwłok i tytułowe "słowo" Kino szwedzkie w najlepszym wydaniu. Dla fanów Bergmana jak najbardziej, tym bardziej że Dreyer, podobnie jak Bergman lubiał zagłębiać się w "teamt" Boga
Może i coś go łączy z Bergmanem ale na pewno nie "kino szwedzkie" bo przecież ani film nie został wyprodukowany w Szwecji ani Dreyer nie jest Szwedem...
a propos Bergmana to pokazana w tym filmie ascetyczna prostota formy robi niesamowite wrażenie i tutaj akurat świetnie pasuje do treści (surowa protestancka duchowość) ale przy innych tematach byłoby to nie do zniesienia. Bardziej przemawia do mnie inwencja i wyrafinowanie Bergmana - weźmy taką Personę dla porównania czy może w tym samym klimacie Goście wieczerzy pańskiej...co do kina duńskiego to nie dziwi mnie teraz pomysł na Dogmę Triera skoro na własnym podwórku ma takiego Dreyera...