Film w swych skutkach przypomina pamiętną drewniana belkę, której używa główny bohater: od jednego i drugiego boli głowa. Średni film akcji, pełen absurdów, uproszczeń i typowych dla takiego typu produkci schematów. Sam bohater zachowuje się jak pierwotny neandertalczyk, który nagle znalazł się w XXI wieku, Działając według zasady: ?ma być jak ja chcę?, znajduje byle pretekst do walnięcia kogoś swoją maczugą (belką). Sam The Rock wydaje się próbować podążać drogą kariery jaką przemierzyli przed nim były Rambo oraz obecny gubernator Kaliforni. Niestety brakuje mu ?czaru? obu panów (a także rozmachu nazwiska: cóż znaczy przydomek ?The Rock? przy imponującym Schwarzenegger czy choćby Stallone), a może po prostu czasy już nie sprzyjają oblepionym mięśniami kinowym ?barbarzyńcom?. Tak, więc niezbyt inteligentne popisy pana Rocka wywołują u widza raczej irytację. Dodatkowo niepokój widza wzbudza występ znanego z Jackass Johnny Knoxville?a- cały czas mamy wrażenie, że za chwilę zacznie wpychać sobie coś w tyłek (choćby tą nieszczęsną belkę) lub praktykować inne masochistyczne zabawy rodem z Jakcassów. Pochwała należy się za to urokliwości miejsca akcji leśne miasteczko jest naprawdę malownicze i gdyby nie towarzystwo to sam chętnie bym w nim zamieszkał..
bravo za koment - doprawdy nie wiem, co mnie skłoniło,żeby tego nie wyłączyć - może dlatego, że film był na szczęście tak krótki, że nie zdążyłęm wstać z łóżka :)jestem przekonany, że tego typu produkcje są formą prania brudnych pieniędzy...
czego ty chcesz od belki ?? zajebista ona była, sam sobie taką zrobię, a stallone przy the rocku to dziecko w żlobku, wystarczy porónać wzrost obu panów, natomiast schwarzenegger to kulturyta więc mięśnie miał wyje**ne :D