Polecam "Upadek" (1993). Może wówczas pomyślisz o nim nieco cieplej. A Batmany faktycznie niezbyt mu wyszły, zwłaszcza część IV.
No te jego Batmany to jakaś masakra :d, jak byłem małym gnojkiem też nawet mi się podobały ale jak odświeżyłem to jakby ktoś mi przywalił z cegły. Zwłaszcza że dziś już nikt takiego czegoś raczej nie chce oglądać no chyba że sado-masochiści ;).
Właśnie, Schumacher to największy wróg Batmana. Nie Joker, nie Pingwin, nie Kobieta-Kot, tylko właśnie Schumacher.
I Schumacher wygrał ten pojedynek, bo udało mu się sprowadzić mrocznego i zagadkowego Batmana z filmów Burtona, do miana faceta w lateksie z sutkami i autem świecącym jak choinka.
Heh, akurat to nie Schumacher jest odpowiedzialny za "zgwałcenie Batmana", tylko wytwórnia filmowa, której nie spodobała się mroczna wizja Burtona i go wylała. Po tym szef Warner Bros. myślący tylko o zwiększeniu zawartości portfela wpadł na tą tęczową oprawę Gotham City i zatrudnił właśnie Schumachera. by robił to co on mu karze. Sam reżyser nie znosił swoich Batmanów i jak przedmówcy wspomnieli przeprosił wszystkich fanów "Człowieka Nietoperza" za ten gwałt. ;-)