Jej poza wiecznie udręczonej kobiety, sposób mówienia i mina zbitego psa - wszystko jedno czy gra w "Katyniu" czy w "Na dobre i na złe" są po prostu irytujące.
Może się poprawi u Juliusza Machulskiego w "Ile waży koń trojański?"?... Tam na pewno nie pokaże miny osoby pokrzywdzonej przez los.
Ciekawe... W jednej scenie zastosowała całkiem niezły prawy sierpowy z półobrotu, przy czym dostało się pani Ilonie Ostrowskiej. I kto panią Maję uczył boksu?... ;) Jeszcze nie byłam na tym filmie, ale żadna negatywna opinia nie jest w stanie mnie zniechęcić, żeby nie pójść. Przy okazji zobaczę ten efektowny prawy sierpowy z półobrotu. ;)
"poza wiecznie udręczonej kobiety, sposób mówienia i mina zbitego psa"
- d o k ł a d n i e, a już myślałam że tylko ja ją tak odbieram
Moja rodzicielka stwierdziła jeszcze inaczej - że jak ją widzi, to ma wrażenie, że ona ciągle gra tą samą postać, tylko scenografia i kostiumy inne :P A mi przypomina lalkę - piękna, ale sztywna jak kij od miotły. Aż nie mogę na nią patrzeć dłużej jak minutę 0.o
to idźta ludziska na Janosika (tru story). tam cud Jezusicku, cud z jasnego nieba.
Maja nie ma miny zbitego psa.
a tak poważnie to nie idźta bo szkoda kasy na ten film:)
z neta se ściągnijta:)
(czytać koniecznie z góralskim akcentem)
szczałka
Maji do bycia zajebista duzo brakuje - mam nadzieje ze wlasnie podczas
sexu nie ma takiej kamiennej twarzy;)
haha, kobieta skonczyla szkole teatralna, pracuje w teatrze, dostaje nagrody a ty twierdzisz ze jest "drewniana".
sa dwie odpowiedzi:
1. profesorowie na pwst, dyrektorzy teatrow i jurorzy konkursow nie znaja sie na sztuce filmowej
2. ty nie znasz sie na sztuce filmowej
strasburger tez ukończył szkoły, też nagrał się, nagrody zapewne otrzymal jakieś (nie śledziłem) a jest tragicznie drewniany.
może Maja potrafi wiecej zagrac twarzą, ale ma prawie cały czas taką sama minę:)
poza tym jakby sie przyjrzec to masa polskich aktorow porobiła sie drewniana, odwalają panszczyzne przed kamerą, nawet nie starają sie zagrać, tylko wziąć kase i do domu. zalożyciel tematu ma racje.
I akuat granie w teratrze jest akurat najprostrzą formą akorstwa, ponieważ wszystko jest tam przerysowane bądź umowne. kawalek wieży robi za zamek, kilka drzew za las, i tak samo są przerysowane miny i gesty ktore umownie mają nieść jakąś treść. aktorstwo filmowe to akurat inna para kaloszy i jeśli ktoś na planie zdjeciowym gra tak jak w teatrze to njczęściej wychodzi drewno.
pozdro
z tego co znalazłem to strasburger dostał jedną marną nagrodę, więc nie ma co porównywać go do ostaszewskiej.
a feel dostaje nagrody za to, że słucha ich ogromna rzesza ludzi muzycznie upośledzonych.
rzeczywiście, sam fakt że ktoś skończył szkołę teatralną nie czyni z niego dobrego aktora. ale jeśli ten ktoś dalej gra w teatrze zamiast w reklamówkach i na dodatek dostaje nagrody to nie może być zwykłym drewnem.
Niesłusznie jej broniłem. Warsztat tej pani określiłbym jako "drzewostan". Ponad to wypowiada się na tematy o których nie ma pojęcia, zachodzi więc podejrzenie że jest opłacaną mordą telewizyjną i jak jej każą powiedzieć że się wali z żulami to tak też powie.
Wiesz, zespół Feel też dostaje nagrody, a nikt ci nie powie, że to dobry zespół :P Jak dla mnie profesorstwo z PWST czy inne znawstwo to żaden argument, podstawą są własne ślepia i to, co się nimi dostrzega :P
no juz nie potępiajmy pani Maji az tak bardzo. Mimo wszystko feel jest na poziomie artystycznym mroczków i cichopków.
Jesli by sie juz posłużyć paralelami muzycznymi porównałbym ostaszewską do lepszej muzy (nie mowie jakiej bo zawsze sie znajdzie ktoś co skrytykuje).
drażniące w niej jest to, że cały czas gra podobne role, skrzywdzonych i zbitych, więc dlatego ma te same miny niezależnie od produkcji.
Aczkolwiek, można ją oglądając bez bólu zębów, a przy kontakcie z ww mroczkami, cichopkami i podobną im hałastrą, jest to niemożliwe.
Po pierwsze nie Maji, tylko Mai. Boże, ludzie, ile wy macie lat?
W kwestii drewna, którym niewątpliwie jest Ostaszewska, nie mam jednak jak się nie zgodzić. aktorka jest równie sztuczna co i brzydka.
Muszę powiedzieć, że w końcu jest pierwsza rola Pani Mai, która mi się podoba. W "Przepisie na życie" jej chłód i sztywność w połączeniu z humorem dają całkiem zabawną mieszankę.
muszę się zgodzić niestety. Generalnie ma w sobie to "coś" plus taki pierwiastek dramatyczny i mogłaby zostać gwiazdą jednej produkcji - jakiejś jednej kapitalnej produkcji napisanej specjalnie pod nią i dla niej, żeby ten smutek i dramat (z poniekąd bardzo ładnej twarzy) wydobyć i opakować w coś genialnego .... Nic takiego nie powstało i dlatego mamy Rasiaka kobiecego aktorstwa. A kiedy próbuje wcielić się w swoje zupełne przeciwieństwo, jak w Pitbull, to wtedy wychodzi bardzo słabo, nieprzekonująco, żeby nie napisać żenua.... tak jak ostatni spot T-Mobile z podśpiewywaniem "Don't worry"... (btw to T-Mobile od dłuższego już czasu podkopuje dno na które spadło swoimi spotami)
100 % racji. Aczkolwiek smutku i dramatu nie dostrzegam. Ten nieznośny skwaszono-urażony tonik mógłby we właściwy sposób wykorzystać tylko geniusz. Natomiast operator, o którym wspominasz, zatrudniając Ostaszewską, strzelił sobie w stopę.
Też to zauważyłem. Ja ją określałem jako "srająco-mdlejącą". Np w takim Katyniu - akcja filmu rozgrywa się na przestrezni lat, a w jej zachowaniu nie widać żadnego postępu. Cały czas rozdygotana i roztrzęsiona jakby max tydzień wcześniej męża straciła
"Nic takiego nie powstało i dlatego mamy Rasiaka kobiecego aktorstwa." hahaha :D :D :D Nie no wygrałeś tym komentarzem:))